Od głośnych interpretacji tragedii “Heweliusza” po „ożywienie” postaci aktora dzięki AI, to tematy, które już teraz definiują nowe standardy odpowiedzialności w kulturze i mediach. Co łączy wielkie serialowe produkcje, prawdziwe tragedie sprzed lat i najnowsze narzędzia AI, a jednocześnie potrafi wywołać najpoważniejsze spory prawne?
W świecie filmu granica między fikcją a rzeczywistością bywa cienka. Widz szuka prawdy, twórca emocji, a prawo, jak to prawo, próbuje nadążyć za zmieniającą się rzeczywistością. Gdy w produkcjach inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami pojawiają się postaci przypominające realne osoby, w grę wchodzi już nie tylko swoboda artystyczna, ale także dobra osobiste, wizerunek, dobre imię, kwestie prywatności i kultu pamięci osób zmarłych.
Fikcja a prawda w serialu „Heweliusz”
Na początku listopada tego roku na platformie Netflix miała miejsce premiera miniserialu dramatyczno-historycznego inspirowanego zatonięciem promu Jan Heweliusz w reżyserii Jana Holoubka. Produkcja ma charakter fabularny, scenariusz bazuje na prawdziwych wydarzeniach ze stycznia 1993 r., ale nie stanowi dokładnego odzwierciedlenia chronologii, postaci, miejsc czy wypowiedzi. Losy promu Heweliusza były inspiracją do fabuły, a nie gotowym scenariuszem do serialu historycznego.
W przypadku filmów czy seriali bazujących na prawdziwych wydarzeniach często pojawia się problem utożsamia przez widza fabuły z historycznymi zdarzeniami, a fikcyjnych postaci z realnymi osobami. Wydaje się, że jest to naturalna tendencja człowieka do szukania prawdy, wyobrażanie sobie, że fabuła odzwierciedla rzeczywiste wydarzenia, a postaci wykreowane przez aktorów istnieją naprawdę.
Granica między inspiracją a naruszeniem praw osób zmarłych
W serialu bazującym na tragedii, która wydarzyła się w rzeczywistości, ryzyko utożsamiania bohaterów z realnymi postaciami jest bardzo wysokie. W serialu Heweliusz większość nazwisk i nazw została zmieniona. Postaci przedstawione w produkcji często są także połączeniem kilku życiorysów osób związanych z katastrofą, w celu zachowania fabularnego charakteru serialu i wzmocnienia dramaturgii wybranych scen. Jednak zostali także przedstawieni bohaterowie, którzy bezpośrednio odwołują się do realnych osób, na przykład do rodziny Ułasiewiczów. Jak w takiej sytuacji wykreować postać, aby nie „rozdrapywać ran” i uczcić pamięć o osobie zmarłej? Twórcy serialu wielokrotnie w wywiadach podkreślali, że kluczowy jest przede wszystkim szacunek do postaci i przyjęcie perspektywy jak najbardziej uczciwej w stosunku do osób, które brały udział w prawdziwym zdarzeniu. W przypadku Pani Jolanty Ułasiewicz produkcja zwróciła się z prośbą o zgodę na użycie jej imienia i nazwiska w serialu.
Kapitan Kubara a kapitan „Kopernika”
W produkcji pojawia się także członek Izby Morskiej, Henryk Kubara i kapitan statku „Karkonosze”, który odebrał sygnał mayday od Heweliusza. Choć postać kapitana Kubary początkowo wykazuje chęć dojścia do prawdy, to finalnie podporządkowuje się tym, którzy poprzez obwinienie kapitana Ułasiewicza o błędy, chcą szybko zamknąć temat katastrofy i pozyskać odszkodowanie. Choć jest to postać fikcyjna wykreowana przez twórców serialu, dla osób, które pamiętają katastrofę może przywoływać skojarzenia z realną postacią, kapitanem promu „Kopernik”, który na szesnastym kanale UKF, usłyszał wołanie kapitana bliźniaczej jednostki, „Jana Heweliusza”. O ile podczas katastrofy, kapitan „Kopernika” dokładał wszelkich starań, aby pomóc załodze, a następnie reprezentował wdowę Ułasiewicz przed izbami morskimi, o tyle w serialu postać kapitana Kubary wywołuje więcej negatywnych emocji aniżeli pozytywnych.
Gdzie zatem jest granica pomiędzy inspiracją rzeczywistą postacią przy tworzeniu bohatera fikcyjnego a naruszeniem prawdy i praw tej osoby? Kodeks cywilny (art. 23), będący podstawowym źródłem ochrony dóbr osobistych, przewiduje ochronę dóbr człowieka i wskazuje katalog przykładów, obejmujący m.in. wizerunek. Inne kategorie dóbr wykształciło orzecznictwo, takie jak prywatność czy kult pamięci osoby zmarłej. Ustawa nie precyzuje, w jakich kategoriach rozpatrywać poszczególne dobra osobiste, ani nie definiuje treści praw. Przesądza tylko ogólną zasadę, że jeśli dobro zostało naruszone bezprawnym działaniem, można żądać zaniechania tego działania, usunięcia jego skutków oraz odszkodowania za szkodę majątkową na zasadach ogólnych, a za krzywdę zadośćuczynienia na zasadach przewidzianych w kodeksie (art. 24 § 1 i 2 k.c.).[1]
Wspólnym mianownikiem dóbr osobistych jest ich niematerialny charakter, ściśle związany z godnością człowieka. W przypadku osób żyjących, istnieje możliwość formułowania roszczeń w zakresie naruszenia prawa do wizerunku, dobrego imienia, godności etc. Wątpliwość pojawia się w sytuacji wykreowania postaci w filmie czy serialu z założenia fikcyjnej, a jednak inspirowanej na konkretnej osobie, zazwyczaj znanej.
Czy inspiracja mieści się w granicach dozwolonych prawem czy doszło do naruszenia?
Orzecznictwo Sądu Najwyższego wyróżnia trzy kategorie oceny. Pierwsza z nich ma miejsce, jeżeli określona postać występująca w dziele sztuki (filmie czy literaturze) została przez autora nazwana prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Wówczas obowiązkiem autora jest powstrzymanie się od przedstawienia tej postaci w nieprawdziwym czy niekorzystnym świetle. Druga sytuacja ma miejsce, gdy autor nie nazywa swego bohatera prawdziwym nazwiskiem a wprowadza tzw. postać z kluczem, jednakże intencją jego jest, aby widzowie czy czytelnicy odszyfrowali właściwą osobę. Autor również nie może pozwolić sobie na ośmieszanie tej osoby, czy przedstawienia jej negatywnego i nieprawdziwego obrazu. Swoboda twórcza nie może służyć uwłaczaniu czci lub pamięci określonej osoby, twórca nie może nadużywać tak potężnego instrumentu, jakim jest dzieło artystyczne, dla obrażania godności ludzkiej. Trzecia sytuacja ma miejsce, jeżeli w dziele sztuki występuje anonimowa postać, posiadająca pewne cechy rzeczywiście istniejącej osoby (żyjącej lub zmarłej), ale zostaje wprowadzona w celu zilustrowania szerszej tezy dzieła. Na pierwszy plan nie wysuwają się indywidualne cechy tej osoby, lecz ideowoartystyczna wymowa dzieła. Wtedy nie można przypisać twórcy przekroczenia granic swobody twórczej, nawet jeżeli postać tę wyposaży w negatywne cechy, niezbędne dla uwypuklenia zasadniczej tezy dzieła.[2]
Swoboda twórcza a dobra osobiste
W kontekście serialu „Heweliusz” można przypuszczać, że celem twórców nie było wprowadzenie postaci z kluczem, którą odbiorcy będą w stanie odszyfrować. Ze względu na fabularny charakter produkcji pożądane było wprowadzenie negatywnych cech do wybranych postaci, aby treść była przyciągająca dla widza i wzbudzała dodatkowe emocje. Granica ta jest cienka, zwłaszcza że w reportażach i materiałach dokumentalnych pojawiają się próby utożsamiania postaci kapitana Kubary z rzeczywistym kapitanem promu „Kopernik”.
W przypadku osoby nieżyjącej, ochronę dobra osobistego w postaci kultu pamięci osoby zmarłej mogą egzekwować osoby bliskie, którym przysługuje prawo do „pamięci prawdziwej”, a więc pamięci niezafałszowanej i nieprzekłamanej na temat osoby zmarłej, a także do pielęgnowania jej dobrego imienia. Nie zawsze jednak elementy te łączą się ze sobą. Zdarza się, że prawdziwe informacje bywają bolesne i godzą w dobre imię osoby zmarłej.
Granica między dozwoloną fikcją artystyczną a bezprawnym naruszeniem dóbr osobistych zależy od stopnia ingerencji w dobre imię i kult pamięci oraz od tego, czy przekaz wywołuje u odbiorców realne wrażenie co do faktów lub tożsamości osoby. Sąd w indywidualnym postępowaniu ocenia, czy przedstawienie filmowe narusza sprecyzowane wartości chronione prawem. Jeżeli fabuła zawiera elementy prowadzące przeciętnego widza do utożsamienia postaci z rzeczywistą, zmarłą osobą lub jej rodziną i dodatkowo ukazuje ją w negatywnym świetle, rośnie prawdopodobieństwo uznania naruszenia dóbr osobistych. Znaczenie mają również inne czynniki, takie jak fikcyjny charakter produkcji, zasięg jej rozpowszechnienia oraz stopień ingerencji w dobre imię. Kluczowe jest, na ile przeciętny odbiorca może powiązać postać fikcyjną z konkretną osobą. W odniesieniu do wydarzeń sprzed ponad 30 lat oraz do postaci drugoplanowej, która z założenia ma charakter fikcyjny, można uznać, że przeciętny widz, przychodzący do kina jedynie w celu obejrzenia filmu, raczej nie połączy tej postaci z realną osobą.
Zalecenia dla twórców
Twórcy filmów fabularnych inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami muszą pamiętać, że swoboda artystycznej wypowiedzi i tworzenie uniwersalnej opowieści określone są granicą prawnie chronionych dóbr osobistych jak życie prywatne i pamięć rzeczywistych osób. Prawa te obejmują szereg elementów od prawa do wizerunku, prawa do głosu, prawa do charakterystycznego sposobu bycia itp.
Dobra osobiste to zagadnienie budzące emocje u twórców i odbiorców nawet, gdy z pozoru wykorzystywane są wyłącznie w pozytywnym świetle. W jubileuszowym odcinku „M jak miłość”, z okazji 25-lecia serialu, twórcy serialu sięgnęli po technologię AI, aby ponownie wprowadzić na ekran postać graną przez Witolda Pyrkosza. Z pomocą narzędzi sztucznej inteligencji odtworzono zarówno wygląd młodego Lucjana Mostowiaka, jak i jego głos. Cała koncepcja została przygotowana jako forma upamiętnienia aktora i powstała podobno za zgodą jego rodziny. W ten jednak sposób pojawił się dodatkowy aspekt korzystania z narzędzi sztucznej inteligencji przy ocenie granicy ryzyka naruszenia dóbr osobistych.
Jako widzowie mamy naturalną skłonność łączenia fabuły z realnymi wydarzeniami, dlatego warto tak konstruować cechy postaci, aby wywoływały one poczucie autentyczności, lecz nie pozwalały na jednoznaczne utożsamienie z konkretną osobą. Ma to szczególne znaczenie przy kreowaniu bohatera o cechach negatywnych przedstawionego w fikcyjnym kontekście. W przeciwnym razie rośnie ryzyko roszczeń ze strony osoby, której dotyczy przedstawienie lub jej bliskich. W tym celu zalecane jest wprowadzenie stałych procedur prawnych i etycznych w proces produkcji, które pozwolą zidentyfikować i ograniczyć takie ryzyka.
[1] T. Grzeszak, Reklama a ochrona dóbr osobistych (naruszenie praw osobistych wykorzystanych w reklamie żyjących osób fizycznych), Przegląd Prawa Handlowego, luty 2000.
[2] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 listopada 1979 r. (sygn. akt I CR 232/79, Lex nr 63839)
Małgorzata Furmańska, radca prawny, JWP Rzecznicy Patentowi
Aleksandra Tabaka, aplikant rzecznikowi, JWP Rzecznicy Patentowi
