30 września obchodzimy Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Data ta nie jest przypadkowa: upamiętnia dzień śmierci św. Hieronima ze Strydonu, żyjącego na przełomie IV i V wieku uczonego, filologa i patrona tłumaczy, któremu zawdzięczamy łaciński przekład Biblii zwany „Wulgatą”. I choć mogłoby się wydawać, że tłumacz to po prostu osoba znająca co najmniej dwa języki, rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Z okazji ich święta przyjrzyjmy się więc bliżej często niedocenianej pracy tłumaczy, a przede wszystkim oddajmy głos im samym. Co ich pociąga w tej pracy, a co bywa wyzwaniem?
Tłumacz – ktoś więcej niż lingwista
Tłumacz to nie tylko lingwista, w zależności od swojej specjalizacji musi biegle poruszać się w meandrach kultury czy nauk ścisłych, umiejętnie odczytywać kontekst, intencje autora oraz potrzeby odbiorców przekładu. Jego praca wymaga wiedzy, precyzji, koncentracji i pokory. To ciągłe balansowanie między wiernością oryginałowi a naturalnością i zrozumiałością przekazu. W dodatku tłumacze często pracują pod presją czasu, muszą być na bieżąco z terminologią branżową, a także przestrzegać etyki zawodowej, zwłaszcza w przypadku dostępu do informacji poufnych lub wrażliwych.
Wyzwania w tłumaczeniach specjalistycznych
Jedną z mniej znanych, za to niezwykle wymagających specjalizacji są tłumaczenia patentowe, najczęściej dotyczące dziedzin bardzo specjalistycznych: inżynierii, chemii, biotechnologii, elektroniki czy informatyki. Tłumacz patentów musi wykazać się nie tylko perfekcyjną znajomością języka obcego i ojczystego, ale także umiejętnością rozumienia skomplikowanych procesów technologicznych. Musi też poruszać się sprawnie w specyficznym świecie prawa własności intelektualnej: dbać o precyzję przekładu, zachowując zgodność z oryginałem i przestrzegając rygorystycznych norm. Tu liczy się przede wszystkim dokładność tłumaczenia, bo niepoprawnie przetłumaczony termin albo błędnie umieszczony przecinek, mogą mieć swoje konsekwencje prawne i wpłynąć na zakres ochrony wynalazku.
Korzyści z gry zespołowej
Chociaż praca tłumacza kojarzy się ze spędzaniem wielu godzin w samotności, w JWP Rzecznicy Patentowi tłumaczeniami zajmuje się dwunastoosobowy zespół specjalistów. Pasję do języków łączą z zainteresowaniem różnymi dziedzinami nauki, od tzw. life sciences po mechanikę czy informatykę, wykonując przekłady w parach językowych EN-PL, DE-PL i FR-PL. Zapytani o zalety pracy w zespole, podkreślają przede wszystkim możliwość wzajemnego wsparcia, wymiany doświadczeń i konsultacji. Różne perspektywy, wspólne „burze mózgów” często pozwalają rozstrzygnąć wątpliwości związane z trudniejszymi tłumaczeniami.
Satysfakcja z pracy i doświadczenia tłumaczy
Praca przy przekładzie dokumentacji patentowej jest pełna wyzwań, a jednocześnie daje mnóstwo satysfakcji. Anna Kurpiewska-Welenc, tłumaczka języka angielskiego: „Szczególnie interesujące są dla mnie tłumaczenia farmaceutyczne, z dziedziny life science, ponieważ są bliskie życiu. Tłumacząc patent dotyczący np. nowego leku, ma się poczucie, że przyczyniło się w jakimś stopniu do walki z daną chorobą. Stale się rozwijamy, pogłębiamy swoją wiedzę ogólną, cały czas dowiadujemy się czegoś nowego”. Anna Rosa, tłumaczka języka niemieckiego, ma podobne zdanie: „Dobrym przykładem są coraz liczniejsze tłumaczenia z dziedziny przemysłu zbrojeniowego – to odpowiedź na niepewne czasy, w jakich żyjemy”.
Z kolei Katarzyna Chołodowska, tłumaczka języka angielskiego i niemieckiego, preferuje tłumaczenia techniczne: „Dzięki nim jestem na bieżąco z rozwojem najnowszych technologii zarówno w Polsce, jak i na świecie. Poszerzam swoje horyzonty, a jednocześnie zyskuję praktyczną wiedzę – poznaję zasady działania skomplikowanych urządzeń, co bywa przydatne w życiu codziennym. Tłumaczenia techniczne zmuszają do myślenia analitycznego i pobudzają kreatywność – trzeba najpierw wyobrazić sobie, jak coś działa, żeby poprawnie to opisać”.
Rola sztucznej inteligencji i narzędzi CAT
Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji i narzędzi CAT branża tłumaczeniowa zmieniła się diametralnie. Budzi to zarówno entuzjazm, jak i obawy tłumaczy. „Przekonanie, że dzięki AI tłumaczenie zajmuje teraz chwilę, a wkład człowieka jest minimalny, nie odzwierciedla rzeczywistości – mówi Anna Kurpiewska-Welenc. – Podobnie jest z postedycją: tekst tłumaczenia maszynowego zawsze wymaga poprawek i ujednolicenia, a to zajmuje zwykle mnóstwo czasu. Sztuczna inteligencja bywa pomocna, gdy mamy do czynienia np. z całkiem nową technologią, w przypadku której nie dysponujemy polskimi odpowiednikami kluczowych terminów. Przy dobrym promptowaniu AI pozwala wyjaśnić wątpliwości dotyczące opisywanych procesów czy elementów urządzenia”.
„AI pomaga, przyspiesza naszą pracę, ale zdecydowanie nie wyręcza tłumacza” – dodaje Anna Rosa. Katarzyna Chołodowska zgadza się, że AI usprawnia pracę nad przekładem, zwłaszcza w obliczu napiętych terminów, jednak weryfikacja tłumaczenia maszynowego jest absolutnie konieczna. „Trzeba bardzo uważać, jeśli chodzi o treści proponowane przez AI, która potrafi np. wymyślać terminy, których nie zna. Natomiast w kontekście tłumaczeń patentowych trzeba zachować ostrożność, jeśli chodzi o dane wrażliwe oraz treści objęte zastrzeżeniami patentowymi i nie udostępniać ich ogólnodostępnym narzędziom sztucznej inteligencji”.
Tłumacze o stereotypach związanych z ich zawodem
Jak w przypadku wielu różnych profesji, tak też i wokół zawodu tłumacza narosło wiele stereotypów, z którymi warto się rozprawić w dniu ich święta. „Zdarza mi się słyszeć: Po co tłumacz, skoro są translatory?” – śmieje się Edyta Mućko, tłumaczka języka angielskiego. „Tymczasem zbytnie poleganie na sztucznej inteligencji często kończy się tym, że osoby wykonujące tłumaczenie nie podejmują żadnego wysiłku, żeby zweryfikować specjalistyczne nazewnictwo czy kontekst, stąd częste niekonsekwencje w przekładzie” – dodaje Anna Rosa.
Inna z naszych tłumaczek z języka niemieckiego podkreśla, że wraz z rozwojem tłumaczeń maszynowych praca tłumacza zaczęła być postrzegana jako odtwórcza i niewymagająca dużych nakładów czasu: „Tłumaczenie to nie tylko czas poświęcony na sam przekład. W przypadku nowej, trudnej dziedziny albo skomplikowanej terminologii sam research i weryfikacja terminologii potrafią zająć wiele godzin. Długość tekstu nie przekłada się automatycznie na ilość czasu potrzebnego na wykonanie tłumaczenia, a pośpiech zawsze odbija się na jego jakości”.
Tłumaczyć każdy może?
„Dość powszechne jest przekonanie, że tłumaczem może zostać każdy, kto dobrze opanował wybrany język obcy – zauważa Anna Kurpiewska-Welenc. – Dobra znajomość zasad języka ojczystego jest przy tym brana za pewnik, a przecież nie zawsze tak jest. Gdy przekładem zajmują się osoby bez odpowiednich kwalifikacji, nieznajomość zasad języka polskiego jest właśnie tym, co najbardziej rzuca się w oczy. Błędy językowe i redakcyjne, brak odpowiedniego researchu odbijają się na jakości tłumaczenia. Nie do końca zgadzam się też z przekonaniem, że tłumaczyć można wszędzie i w każdych warunkach, bo i z takimi opiniami spotykają się tłumacze. Przekład to proces wieloetapowy, obejmujący m.in. konsultacje ze specjalistami oraz sczytywanie i korygowanie roboczej wersji tłumaczenia. Chwila dekoncentracji może skutkować błędem, który będzie miał swoje konsekwencje, np. prawne”. Moje rozmówczynie zgadzają się co do tego, że w tym zawodzie trzeba nieustannie się rozwijać, być ciekawym świata, mieć otwarty umysł i w pewnym sensie „być specjalistą od wszystkiego”. Wiedza, rzetelność i odpowiednie kompetencje to podstawa.
Profesjonalizm i wartość wkładu człowieka
Chociaż na co dzień mamy do czynienia z efektami pracy tłumaczy, oni sami często pozostają w cieniu. Dlatego szczególnie dziś warto docenić wartość profesjonalnego tłumaczenia i dostrzec, że za każdym dobrym przekładem stoi człowiek ze specjalistyczną wiedzą i długoletnim doświadczeniem. A zlecając tłumaczenie, warto zadbać, aby trafiło ono w ręce profesjonalisty!